Czuwaj Przemyśl

Historia Klubu

“Już w lecie 1917 roku graliśmy z szomrami, skautami żydowskimi, w piłkę nożną. Graliśmy też, ale rzadziej z Ukraińcami. W zimie używaliśmy sanek żelaznych na Lipowicy. Wielu chłopców na Błoniu uprawiało łyżwiarstwo, niestety tylko na jednej łyżwie. Chodziła cała „banda” z gimnazjum po południu na staw Bodnara koło ulicy Grunwaldzkiej.”
 
– pisze w swojej „Ścieżce przez życie” Wilhelm Słaby.

Wilhelm Słaby to pierwszy przemyślanin urodzony w XX wieku (1.01.1901), współzałożyciel i pierwszy prezes Czuwaju, wybitny działacz harcerski II RP i ZHP na uchodźstwie, pierwszy komendant Szarych Szeregów we Lwowie oraz żołnierz gen. Andersa. Do Polski i Przemyśla powracał przez więzienia NKWD we Lwowie, Kijowie, Charkowie i Kirowgradzie, syberyjskie łagry, Iran, Egipt, Palestynę, RPA i Anglię.

Gdy spotkaliśmy się jesienią 1988 roku na jubileuszu 70. lecia Czuwaju, pan Wilhelm wspominał:

“Trwała jeszcze I wojna a my uprawialiśmy już wiele dyscyplin. Największą popularnością cieszyła się lekkoatletyka i piłka nożna, choć mieliśmy ogromne problemy finansowe i sprzętowe, a ponadto trzeba było kryć się przed profesorami. Trenowaliśmy: biegi, skoki i rzuty – wcześnie rano, przed szkołą, między mostami kolejowym i drogowym. Przychodziło i po kilkadziesiąt osób, chłopcy i dziewczęta. Każdy przynosił, co tylko mógł skombinować: ten kulę, tamten oszczep, ktoś inny namiastkę dysku lub piłkę….”

– Wilhelm Słaby

Pasję do sportu, pomocnego w podnoszeniu ogólnej sprawności fizycznej, zaszczepiło w nich harcerstwo, które miało przygotować młodzież do walki o odzyskanie niepodległości. Dla Wilhelma Słabego ten etap życia rozpoczął się 06.02.1916 r., gdy wstąpił do I Drużyny im. gen. D. Chłapowskiego, którą reaktywował przybyły z frontu na urlop jej drużynowy sprzed wojny, Ludwik Wielgosz (wkrótce po powrocie na front poległ pod Kostiuchówką). Przyjął go nowy drużynowy, również legionista Kazimierz Kiełtyka (późniejszy dyrektor Technikum Rolniczo-Łąkarskiego na Bakończycach, ojciec niedawno zmarłej Zofii, żony kpt. Henryka Jaskuły ?…).

“Od 3.03.1917 r. byłem zastępowym i przybocznym, a w roku szkolnym 1917/1918 drużynowym II Drużyny imienia Kazimierza Pułaskiego w I Gimnazjum. Praca drużyny była nastawiona na niepodległość a nasze zajęcia stanowiły przygotowanie na nią. Wśród ćwiczeń w lesie na Małych Budach przeważało podkradanie się, podchodzenie, zasadzki, nagły i niespodziewany atak, sygnalizacja, pierwsza pomoc w nagłych wypadkach, bandażowanie, kartografia, biwak, obóz pod namiotami. Raz na tydzień każdy zastęp odbywał w izbie harcerskiej gawędę, pogadankę na tematy patriotyczne i aktualne…”

– Wilhelm Słaby

 Od 1916 roku Wilhelm – jako konspiracyjny kurier Polskiej Organizacji Wojskowej – przewoził ze Lwowa koleją (jego ojciec był kolejarzem) pismo „Rząd i Wojsko”. Odbierał je opiekun drużyny harcerskiej prof. Adam Massalski – twórca tajnego oddziału harcerzy, który miał walczyć o Polskę we współpracy z Legionami. Obok pisma, dzięki W. Słabemu trafiała do Przemyśla również tajna poczta żołnierzy polskich walczących pod Kaniowem, Rarańczą, a nawet Murmańskiem. Dzięki temu listopad 1918 r. „nie zastał nikogo nieprzygotowanym. Wszyscy harcerze chwycili za broń i wraz z innymi stanęli w obronie Przemyśla”.

W latach 1914-1917 skauci przemyscy walczyli w Legionach Polskich, a później w regularnych oddziałach WP. Od 1917 r. działał w mieście Związek Gimnazjalnej Młodzieży Niepodległościowej, będący zalążkiem oddziału POW. Skautki niosły pomoc internowanym oraz rannym legionistom i żołnierzom polskim. Wiosną 1918 r. przemyska młodzież skupiona w harcerstwie (skautingu) myślała nie tylko o coraz bliższej wizji walki o niepodległość, ale i o swojej przyszłości w wolnym już kraju.

W Wielkanoc, 30 marca 1918 r. Wilhelm Słaby spotkał się na spacerze z kolegami Adamem Kordeckim i Szczepanem Kreicarkiem. Idąc po mieście snuli plany na przyszłość i rozmawiali o wielu sprawach: – Będąc na ulicy Fredry postanowiliśmy założyć przy naszej I Drużynie Harcerski Klub Sportowy „Czuwaj”. Kordecki został pierwszym kapitanem, ja jego zastępcą, a Kreicarek objął obowiązki sekretarza

Klub nominalnie już istniał i prowadził działalność, ale nie był to czas na formalności, urzędową rejestrację i wymaganą prawem pełną procedurę organizacyjną, którą postanowiono spełnić w wolnej już Polsce.

Gdy wybuchły polsko-ukraińskie walki o miasto 04 listopada 1918 r. zginął pierwszy „czuwajowiec” – młody kolejarz Adam Kończy. Jego koledzy z harcerstwa i klubu zajmują koszary na Zasaniu, patrolują lewobrzeżną część miasta, Ostrów, Kuńkowce, Buszkowice i Żurawicę. Bronią mostów na Sanie i szykują się do odbicia prawobrzeżnego Przemyśla, co nastąpiło 12 listopada przy znacznym udziale młodzieży, która opanowała dworzec kolejowy oraz Śródmieście. W tydzień później przemyślanie wyruszają na odsiecz Orlętom Lwowskim, a 13 grudnia biorą udział w krwawym boju pod Niżankowicami.

“Po walkach o miasto, w których brała udział znaczna część naszych zawodników, wróciliśmy do sportu. Gdy okazało się, że przemyski oddział YMCA ma sprzęt do hokeja na trawie, którego podstawy znaliśmy z fachowych pism angielskich – skorzystaliśmy z okazji. Hokej szybko znalazł zagorzałych zwolenników i był przez nas masowo uprawiany, także – chyba po raz pierwszy w Polsce – przez dziewczęta. Początkowo graliśmy odrębnie, później odbywały się mecze chłopcy-dziewczęta i w zespołach mieszanych. Tak się wprawiliśmy, że gdy dopisywała pogoda, praktycznie nie było dnia bez jakiegoś meczu – wspominał Wilhelm Słaby –„ojciec” pierwszej sekcji laskarskiej w niepodległej Polsce.”

– Wilhelm Słaby

To dzięki jego inicjatywie HKS Czuwaj od 1919 r. kontynuował tradycje polskiego hokeja na trawie (pierwszy mecz na ziemiach polskich – Lwów, 1907), który podczas I wojny światowej uprawiany był jedynie w Warszawie. Dopiero kilka miesięcy po Czuwaju powstały pierwsze polskie (obok istniejących już niemieckich) drużyny w Siemianowicach, a w 1922 roku w Poznaniu.

Latem 1919 r., po miesięcznym obozie harcerzy przemyskich w Kosienicach, Wilhelm Słaby kończy harcerski kurs instruktorski w Zwierzyńcu Zamojskim i podejmuje pracę jako nauczyciel progimnazjum w Stopnicy (woj. kieleckie), gdzie też obejmuje drużynę harcerską. Rozjeżdża się w Polskę również kilku jego kolegów, których zadaniem jest odbudowa ruchu harcerskiego. W czerwcu 1920 r. „Wilek” z grupą przemyskich harcerzy wyjeżdża na Orawę i Spisz, gdzie miał być plebiscyt. Gdy wracają w sierpniu, Sowieci parli już na Warszawę, a Konarmia Budionnego szła na Galicję Wschodnią i Lwów. I znów przyszedł czas walki.

Najstarsi harcerze ruszyli na front w szeregach WP, a ich młodsi koledzy masowo zasilali jednostki pomocnicze. Wilhelm Słaby jako szef 3 batalionu 238 Pułku Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej miał wypełnić lukę po opuszczonym przez wojsko oraz policję Przemyślu. Sięgnął po harcerzy. Skoszarowani w zasańskim III Gimnazjum chłopcy w wieku 14-17 lat tworzyli Ochotniczą Legię Obywatelską, która strzegła mostów na Wiarze, lotniska w Hurku i innych ważnych obiektów wojskowych, a trzy plutony wyposażonej w uprawnienia policyjne Ochotniczej Legii Kobiet, w której brylowały harcerki – pełniły służbę pomocniczą i wartowniczą.

Do strzegących Przemyśla harcerzy, obok radosnych docierają również smutne wieści z frontu. W walce z bolszewikami pod Lwowem giną kolejni ich koledzy: Jan Doblessen, Stanisław Czerpa oraz współzałożyciel HKS „Czuwaj” Adam Kordecki, po którego śmierci Wilhelm Słaby (przyboczny komendanta przemyskiego hufca prof. J.Smołki, członek Komendy Hufca, szef zastępu instruktorskiego, redaktor pisma „Ku Świtom”) obejmuje funkcję kapitana i prezesa klubu.

Gdy bolszewicka nawała została odparta, jesienią 1920 r. bliscy i koledzy poległych, w tym delegacja „czuwajczyków” odwiedzają ich mogiłę pod Milatynem, gdzie umieszczają tablicę z ich nazwiskami i odmawiają specjalną modlitwę przemyskich harcerzy:

„Boże, Ty widzisz, że życie nasze całe poświęcić chcemy służbie dla Ciebie i Narodu. Umocnij wolę naszą, uświęć i pobłogosław każdy czyn podjęty wspólną pracą, przybliż szczęście drogiej nam Ziemi. Niech wysiłki ojców naszych, co w obronie jej niepodległości życie swe oddawali, przypominają nam zawsze, że krwią rozpoczęte dzieło my trudem życia codziennego kończyć mamy. Dla siebie o pomoc, dla Polski o pokój i rozkwit prosimy Cię Panie, Amem”.

– treść modlitwy przemyskich harcerzy

 Jesienią 1920 r. W. Słaby rozpoczął studia na wydziale przyrody i chemii uniwersytetu we Lwowie (zakończone w 1927 r. egzaminem naukowym i pedagogicznym w Warszawie), gdzie włącza się w życie Chorągwi Lwowskiej ZHP. Mimo to nie zapomina o Przemyślu i nie zaniedbuje klubu, w którym aktywnie udziela się jego 15-letni brat Mietek (wszechstronny sportowiec, głównie piłkarz i lekkoatleta, z czasem lekarz klubowy i działacz, a we wrześniu 1939 roku bohater z Westerplatte) i 17-letnia siostra Waleria – czołowa sportsmenka, później nauczycielka wf. W 1921 r. laskarze Czuwaju wybrali się do Lwowa, by na Zlocie Chorągwi Lwowskiej ZHP, poprzez pokazowe mecze zachęcić tamtejszą młodzież do rywalizacji. Po roku na święcie harcerstwa przemyskiego odbywał się klubowy mini-turniej. Nie zasypiali gruszek w popiele futboliści i miłośnicy lekkiej atletyki.

Dopiero w październiku 1922 r. odbyło się pierwsze Walne Zgromadzenie, na którym uchwalono klubowy Statut „legalizujący” oficjalną już działalność klubu. Zaczęto myśleć o budowie własnego stadionu nad Sanem, w rejonie mostu drewnianego, na placu ćwiczeń 10. pułku saperów i w sąsiedztwie działającej od 1922 r. harcerskiej przystani wodnej obok mostu kolejowego. Zgodę władz miasta uzyskano dopiero pod koniec 1930 roku.

W 20-lecie harcerstwa przemyskiego (powstanie I Przemyskiej Drużyny Skautowej, kontynuującej tradycje tajnego Oddziału Ćwiczebnego im. gen. D. Chłapowskiego z listopada 1909 r.), 28 czerwca 1931 r., za prezesury inż. Gustawa Krupińskiego, poświęcono kamień węgielny pod stadion Czuwaju, wraz z budynkiem klubowym – stanicą w stylu zakopiańskim. Setki harcerzy, ich rodziców oraz kibiców sportowych z Zasania, mając do dyspozycji jedynie taczki i łopaty, przystąpiły do niwelacji gruntu pod boisko i plac budowy stanicy, w której poza szatniami, świetlicą i krytą trybuną miała powstać również kręgielnia. Mimo powodzi, która zalała boisko i parter stanicy, już w marcu 1932 r. oficjalnie otwarto „Park Sportowy” HKS Czuwaj, który sukcesywnie wzbogacał się o nowe boiska i obiekty (od ul. 22 Stycznia – dwa korty tenisowe, od Sanu – boisko do koszykówki, na późniejszym lodowisku – boisko do siatkówki). Nie „próżnowało” zimą boisko piłkarskie, zamieniane na … lodowisko, które było wielka frajdą dla amatorów hokeja na lodzie oraz łyżwiarstwa.

Budowa stadionu wymagała nie tylko ofiarnej pracy społecznej, ale i gotówki, której sam zarząd klubu nie był w stanie zdobyć. Na jego apel odpowiedzieli sportowcy oraz wierni sympatycy Czuwaju, wśród których nie zabrakło braci Wilhelma i Mieczysława Słabych, Szczepana Kreicarka, braci Gorzeńskich (Zygmunta – znanego później ks. prałata, Mariana – lekarza batalionu czołgów w Żurawicy, Mieczysława – por. lotnictwa), braci Miszczaków (Tadeusz, lekarz i przyjaciel M. Słabego, był ofiarnym działaczem, a Emil – późniejszy prokurator – członkiem zarządu klubu), dr Jana Żaczka, Romana Łaby, inż. Pollaka i wielu, wielu innych. Pomogli nieco także sympatycy innych klubów, w tym żydowskich, z którymi „harcerze” utrzymywali dobre kontakty. Nie zawiedli niektórzy lokalni przedsiębiorcy, a sporo osób z czasem podarowało klubowi swoje należności. Nie zawiódł też pierwszy prezes Wilhelm Słaby, który od 1933 roku był nauczycielem i pracownikiem Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego (woj. lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie), skąd „załatwił” Czuwajowi znaczące wsparcie.

 

Przez 11 lat po oficjalnej rejestracji HKS „Czuwaj”, jego współtwórca Wilhelm Słaby przebywał daleko od rodzinnego miasta. Był m.in. nauczycielem w Lubawie (woj. toruńskie) i w Nowym Mieście nad Drwęcą, a w latach 1927-1931 profesorem gimnazjum w Chełmnie (i komendantem tamtejszej Chorągwi ZHP). Od 1928 roku kierował Chorągwią Pomorską w Toruniu, a latem 1929 r. z pomorskimi harcerzami brał udział w III Zlocie Skautów Świata w Arrow Park w Birkenhead k. Liverpoolu. Po kursie na Uniwersytecie w Genewie osiadł w Toruniu, gdzie uczył w gimnazjum i liceum, oraz był okręgowym instruktorem harcerstwa na okręg szkolny pomorski. Gdy w 1933 r. przeniósł się do Lwowa, bywał w Przemyślu bardzo często, żywo interesując się działalnością klubu, nad którym na bieżąco miał „oko” jego brat Mieczysław – młodszy lekarz przemyskiego 38. Pułku Piechoty, którego legitymacja klubowa z roku 1934 ma numer 17. „Wilek” nie zapominał o potrzebach swoich kolegów-sportowców i przemyskich harcerzach. Dzięki czemu wielu z nich, poza wsparciem materialnym, mogło również liczyć na „fory” przy rekrutacji kandydatów na centralne szkolenia i zloty ZHP oraz wyjazdy zagraniczne (Rumunia, Holandia, Francja, Niemcy, Turcja).

Gdy wybuchła wojna, hm Wilhelm Słaby ze swoimi podkomendnymi kopie rowy przeciwlotnicze oraz przeciwczołgowe na rogatkach Lwowa, a ochotnicza kompania ZHP odpiera ataki podchodzących pod miasto Niemców. 22 września 1939 r., dwa dni po zajęciu Lwowa przez Sowietów, powstaje Tajne Harcerstwo, przemianowane wkrótce na Harcerską Organizację Niepodległościowo-Wojskową, a od 24 grudnia na podległe ZWZ Szare Szeregi. Komendantem ich Obszaru Wschodniego zostaje współzałożyciel Czuwaju. 22 marca 1940 r. staje się więźniem NKWD, jako komendant „organizacji kontrrewolucyjnej, mającej na celu oderwanie Ukrainy Zachodniej od ZSRR”. W kwietniu 1941 r., na procesie Kirowgrodzie dostaje 8 lat łagru za „kontragitację”.

Potem było więzienie w Charkowie (cela 7 x 7 m dla 125 osób), a po ataku Niemiec na ZSRR trwająca … 44 doby podróż pociągiem do Nachodki. Tam też przy pracy na dworcu, z rozładowania auta trocin wybawił go … oficer NKWD: – Byłem w Przemyślu podczas I wojny, w 1914-1915 roku, tam są dobrzy ludzie – powiedział i … osobiście auto rozładował łopatą po tym, gdy dowiedział się, że ma to robić więzień – profesor z Przemyśla rodem.

W listopadzie 1941 r., dzięki amnestii dla Polaków, Wilhelm Słaby został zwolniony z łagru. Poprzez Władywostok, Nowosybirsk, Pietropawłowsk i Akmolińsk dotarł Buzułuku, gdzie formowała się armia gen. Andersa. W marcu 1942 r. dostał etat oficera oświatowego broni pancernej pod Frunze w Kirgizji – dziwnej „broni pancernej”, bo czołgi widziano tylko na obrazku, a całe uzbrojenie stanowiło kilka starych karabinów. Po kilku tygodniach koleją, przez Taszkient i Samarkandę, dojechali do Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim, skąd statkami dotarli do Iranu, a przez Pahlevi, Teheran i Ahwas do egipskiej El-Kantary, a stamtąd do Palestyny.

Pewnego dnia w Tel Avivie, w autobusie zaskoczył go młody Żyd: – Ja cię znam, ty jesteś Słaby z „Czuwaju”. Jak się okazało, był to piłkarz przemyskiego „Hagiboru”, z którym grywał często HKS „Czuwaj”. – A czy ty wiesz, Słaby, że prof. Kazimierz Lic walczył pod Tobrukiem?…

To był prawdziwie „przemyski dzień” dla Wilhelma. Tak się złożyło, że niebawem spotkał jeszcze piłkarza Polonii II, Radwańskiego i swojego sąsiada z ulicy Warzywnej (dziś Koźmiana), legionistę Włodka (jego syn Leszek – znany przemyski historyk – był członkiem ruchu oporu i przemyskich Szarych Szeregów, działaczem harcerskim mocno prześladowanym w okresie stalinowskim). Widział się także z Zofią Janicką-Giebułtowicz, przemyską harcerką, która po wojnie pozostała w Anglii i z Wilhelmem Beerem – kolegą z I klasy gimnazjalnej jeszcze z 1911 roku. Na dodatek płk dr Franciszek Bałaszeskul – przedwojenny szef służby zdrowia przemyskiego Dowództwa Okręgu Korpusu X – złożył mu kondolencje „po śmierci brata Mieczysława”, bo cały Wschód był wtedy przekonany, że na Westerplatte wszyscy zginęli.

Został członkiem zespołu harcerstwa wojskowego i emigracji na Bliskim Wschodzie, referentem ds. harcerskich Komendy Placu w Tel Aviv oraz gospodarczych w bursie szkolnej żołnierzy spod Tobruku. Pracował w redakcji harcerskiego czasopisma „Skaut”. Zagrożony gruźlicą leczył się w angielskich szpitalach w Rehovot i Jerozolimie, skąd przez Suez trafił do Johanesburga. W RPA, gdzie był prawie trzy lata (VI 1943 – II 1946) uczył się angielskiego, dużo czytał, napisał broszurę „Wychowanie harcerskie – podstawy ideowe” (w 1944 r. wydała ja Sekcja Wydawnicza WP na Środkowym Wschodzie), słał teksty do „Skauta”, utrzymywał kontakty z Polonią z RPA.

16 marca 1946 r. dotarł do polskiego szpitala w angielskim Whitchurch. Przyjął go lekarz z Przemyśla, Marciak. Tam też pracowali koledzy z lat szkolnych: dr kpt. Szczepan Kreicarek i lotnik dr kpt. Józef Gąska, komendant szpitala także pochodził z Przemyśla. Do Whitchurch dotarł też list z Przemyśla, pisany przez brata Mietka i powiadamiający o śmierci matki jeszcze w październiku 1941 roku. Nie wahał się ani chwili: wybrał powrót, rezygnując z oferty pracy w roli wychowawcy studentów polskich na uniwersytecie w Dublinie i kariery dyrektora gimnazjum oraz liceum w Tanzanii.

21 sierpnia 1947 r. został przeniesiony do szpitala w Aberfeldy, z którego Polacy odjeżdżali już do Polski. Szczepan Kreicarek, z którym w marcu 1918 roku, na spacerze ulicą Fredry, wraz z poległym w 1920 r. Adamem Kordeckim postanowili złożyć Czuwaj – mówił przy pożegnaniu: – Wilek, ja bym na skrzydłach do Polski leciał, ale wiesz … Niestety, nie mógł, bo zaledwie kilka dni wcześniej opuściła Polskę przez „zieloną granicę” żona Szczepka i nie miała już szansy na bezpieczny powrót.

Dr Kreicarek powrócił do rodzinnego miasta symbolicznie: zmarł w Anglii, ale jego nazwisko zdobi rodzinny grobowiec Kreicarków, nieopodal kaplicy na Cmentarzu Głównym. Kilkanaście metrów od grobowca rodu Gorzeńskich, w którym spoczywają wspominani już wyżej „czuwajczycy” z ul. Bednarskiej (dziś Rodziewiczówny), bracia – ks. prałat Zygmunt i płk dr Marian Gorzeński, który po wojnie osiadł w Wielkiej Brytanii, ale po śmierci chciał spocząć w rodzinnym Przemyślu i słowa dotrzymał. Być może podjął taką decyzję po swojej wizycie w 1995 r. gdy gościł z żoną na uroczystości przyjęcia przez Batalion Czołgów w Żurawicy 20 nowiutkich T-81? (mimo sędziwego wieku, przedwojenny lekarz żurawickiego batalionu miał doskonałą pamięć, rozpoznając w tłumie gości Zygmunta Żyjewskiego – znanego działacza Żurawianki – którego ostatnio widział …17 września 1939 r.). Podobnie jak Szczepan Kreicarek, jedynie symbolicznie spoczywa w rodzinnym grobowcu trzeci z braci Gorzeńskich – Mieczysław, kapitan, uczestnik kampanii wrześniowej i lotnik 305. Dywizjonu Bombowego, który w lutym 1942 r. zginął w Danii, przy awaryjnym lądowaniu po ostrzale niemieckiej artylerii przeciwlotniczej. Podobnie jak bracia był uczniem „Morawy”, harcerzem i zawodnikiem Czuwaju (lewym łącznikiem drużyny, która w 1925 r. zdobyła mistrzostwo piłkarskiej klasy „B” okręgu lwowskiego).

25 października 1947 r., po kilkudniowym rejsie statkiem z Edynburga, Wilhelm Słaby dopłynął do Gdańska. Witała go żona Kazia, od której dowiedział się, że od kwietnia 1940 r. była wraz z córką i siostrą w Kazachstanie, Kustanaju i na Ukrainie, skąd powróciła dopiero w styczniu 1945 r. Zamieszkali w Katowicach.

Niedługo potem odwiedził Przemyśl. Siostra Waleria – kierowniczka internatu szkół ekonomicznych, opiekowała się Mietkiem dopóki nie został aresztowany (1 listopada 1947 r.) przez Informacje Wojskową oraz ciężko chorym już ojcem. Wkrótce senior rodu Słabych już nie żył, a los sprawił, że zmarł w Przemyślu w tym samym dniu, w którym zakończył życie w krakowskim szpitalu więziennym zakatowany w śledztwie Mietek – lekarz z Westerplatte (zrehabilitowano go w sierpniu 1989 r.).

Dopóki zdrowie pozwalało, Wilhelm co roku odwiedzał Przemyśl i bywał na grobach braci: Mietka w Krakowie i Franka (sierż. WP zmarł w 1938 r.) w Kutnie. W 1988 r. pojawił się nad Sanem po raz ostatni, goszcząc na 80-leciu Czuwaju (otrzymał wówczas Krzyż Kawalerski OOP; w 1996 r. prezydent A. Kwaśniewski uhonorował go Krzyżem Oficerskim). W maju 1991 roku, na uroczystości nadania stadionowi Czuwaju imienia mjra Mieczysława Słabego, reprezentowały go siostra Waleria i córka. W ostatnich tygodniach swojego długiego życia pan Wilhelm cieszył się jeszcze II-ligowym awansem futbolistów ukochanego klubu, który na Wielkanoc 1918 r. współtworzył, ale był już za słaby, by obejrzeć inauguracyjny mecz sezonu (pokolenie weteranów klubu reprezentował wtedy młodszy o kilka lat od W. Słabego – Adolf Kochanowicz Adolf Kochanowicz, działacz przedwojennego Czuwaju Mościska oraz sekcji hokejowej i piłki ręcznej, a ostatnio lekkoatletycznej KKS Czuwaj).

Po powrocie z Anglii, w latach 1948-1952 Wilhelm Słaby był kierownikiem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach (zrezygnował z propozycji etatu dyrektora technikum, uwarunkowanego wstąpieniem do PZPR). Od 3 stycznia 1949 r. występował pod nazwiskiem Adam Józef Sławski, co chroniło go przed „opieką” bezpieki poszukującej przedwojennego harcerza i brata lekarza załogi Westerplatte. Jako „andersowiec” był kilkakrotnie po donosach zwalniany z funkcji kierownika. To też i przeszłość aresztowanego przez NKWD komendanta lwowskich Szarych Szeregów zaważyło na tym, że córki Krystyny nie przyjęto na studia do Szkoły Filmowej w Łodzi (z konieczności została bibliotekarką).

W latach 1952-1971 był nauczycielem biologii i chemii w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Katowicach. Pomiędzy 1949 a 1966 rokiem dorabiał do skromnej pensji jako archiwista, a następnie kierownik Archiwum Dokumentacji i Informacji Prasowej „Trybuny Robotniczej” (przyjął go do pracy jej naczelny, przemyski harcerz Tadeusz Galiński, później minister kultury). Za „najcięższą stratę, jaką poniosłem w życiu” uznał śmierć (marzec 1975) ukochanej żony Kazi – przedwojennej nauczycielki, żołnierza Szarych Szeregów, Sybiraczki, właścicielki kwiaciarni zapewniającej byt rodziny w pierwszych latach po wojnie i korektorki katowickich gazet (1954-1968).

Zmarł mając prawie 97 lat. Na dwa lata przed śmiercią, kończąc swoje wspomnienia podsumował je znamiennym zdaniem:

“Mimo ostrzeżeń zdecydowałem się w 1947 roku na powrót do Polski, czego wcale nie żałuję.”

–  Wilhelm Słaby

Waleria, której los pozwolił zakończyć sagę rodzeństwa Słabych, przeżyła brata o 8 lat. Odeszła na wieczną wartę w sierpniu 2005 r. mając 102 lata. Była ostatnim żyjącym uczestnikiem polsko-ukraińskich walk o miasto z listopada 1918 r. (za to otrzymała Gwiazdę Przemyśla) i ostatnim sportowcem pamiętającym HKS „Czuwaj” w kształcie, jaki nadali mu trzej koledzy spacerujący w Wielkanoc 1918 roku ulicą Fredry…

ZDZISŁAW BESZ